Założenie jest proste: w pewnym momencie znikają wszyscy ludzie. Świat musi sobie radzić bez nas. Jaki los spotkałby zwierzęta i rośliny? Co stałoby się z miastami i konstrukcjami, które powstały w ciągu tysiącleci? Pierwszy odcinek w Stopklatce TV już 6 lipca.
O czym jest program "Życie po zagładzie"?
Co stałoby się ze światem, gdyby wszyscy ludzie nagle zniknęli? Twórcy programu dokumentalnego odpowiadają na to pytanie, przewidując dalsze losy zwierząt, roślinności, ale też zbudowanych przez człowieka miast, współczesnej infrastruktury czy pozostawionych na ziemi odpadów.
Sprawdzają, czy nasz gatunek zostawił już po sobie niezniszczalny ślad – oraz czy planeta, od której zależy przetrwanie człowieka, sama przetrwałaby bez niego.
Co po nas zostanie?
Postapokaliptyczne scenariusze są przedstawiane w różnych perspektywach czasowych, na przykład kilka godzin, miesięcy, ale też kilka tysięcy lat po zniknięciu człowieka. Każdy odcinek porusza inny temat. W pierwszym naukowcy sprawdzają, co stałoby się z zabalsamowanymi czy zamrożonymi ludzkimi ciałami i po jakim czasie DNA człowieka zniknęłoby z Ziemi i kosmosu na zawsze.
Przedstawione w serii scenariusze są też zilustrowane realistycznymi animacjami komputerowymi. Wirtualny spacer po odzyskanych przez naturę Nowym Jorku czy Bostonie zapiera dech w piersiach.
Hashima i Czarnobyl
Prezentowane w "Życiu po zagładzie" teorie naukowcy przygotowali w oparciu o analizę losów miejsc porzuconych przez człowieka w przeszłości, m.in. opuszczonej po zamknięciu kopalni wyspy Hashima na morzu Południowochińskim czy zanieczyszczonego po katastrofie atomowej Czarnobyla w Ukrainie.
Chociaż nic nie zwiastuje nagłego zniknięcia ludzkości w najbliższej przyszłości, "Życie po zagładzie" może dostarczyć pouczających wniosków.